Post dr Dąbrowskiej to jedna z najmodniejszych kuracji odchudzających, dopuszczająca spożywanie określonych produktów roślinnych. Ten restrykcyjny program żywieniowy, opracowany przez dr Ewę Dąbrowską, ma swoich zagorzałych przeciwników i zwolenników. Postanowiłam wypróbować go na sobie.
Kim jest dr Ewa Dąbrowska?
Ewa Dąbrowska jest z wykształcenia lekarzem specjalizującym się w leczeniu chorób wewnętrznych. Na podstawie wiedzy naukowej na temat chorób cywilizacyjnych, ich leczenia za pomocą żywienia i praktyki lekarskiej opracowała ona zasady restrykcyjnej diety detoksykacyjnej. W trakcie stosowania tej diety organizm zostaje zmuszony do korzystania ze swoich zapasów, a dzięki temu wydalania nadmiaru wody i pozbywania się toksyn.
Zasady postu dr Dąbrowskiej
Dieta dr Dąbrowskiej to post owocowo-warzywny. Wiele osób obecnie stosuje go jako dwuetapowy program odchudzania, choć jej głównym założeniem jest pozbycie się toksyn z organizmu. Zrzucenie kilogramów miało być jedynie efektem ubocznym jej stosowania.
Przez okres od kilku dni, do kilku tygodni, zaleca się prowadzić post oparty na warzywach nisko skrobiowych:
- korzeniowych (marchew, burak, seler, pietruszka, rzodkiew)
- kapustnych (różne rodzaje kapusty, kalafior, brokuł, jarmuż, kiełki)
- cebulowych (cebula, por, czosnek)
- dyniowatych (dynia, kabaczek, ogórki)
- psiankowatych (pomidor, papryka)
- liściastych (różne rodzaje sałat, natka pietruszki, zioła).

Równocześnie można spożywać niewielkie ilości niskocukrowych owoców, takich jak:
- jabłka
- grejpfruty
- cytryny
- owoce jagodowe – maliny, truskawki, borówki amerykańskie.
Szczególnie cenne w trakcie postu są zielone soki, które pochodzą z zielonych pędów roślin. Zielone części roślin zawierają chlorofil, którego budowa jest pod względem chemicznym podobna do hemoglobiny. Mają aktywne enzymy, które oczyszczają, odtruwają, odnawiają krew, ułatwiają trawienie, alkalizują, dostarczają tlenu, energii, witamin i minerałów w najlepiej przyswajalnej postaci.

Przykłady zielonych roślin na soki:
- natka pietruszki
- seler naciowy
- botwina
- mniszek
- pokrzywa
- szczaw
- szpinak
- brokuły
- kapusta
- jarmuż
- sałata
- kiełki lucerny
- trawa z pszenicy

Cały okres diety powinien trwać ok. 6 tygodni. Składa się z 4 etapów: przygotowanie do postu, post, wychodzenie z postu oraz żywienie pełnowartościowe. W czasie trwania postu zjadamy trzy główne posiłki i dwie przekąski o łącznej kaloryczności wahającej się od 400 do 600 kcal.
Zanim rozpoczęłam proces postu
Aby przeprowadzić ten post, wykupiłam roczny dostęp do aplikacji Dieta dr Dąbrowskiej. Dlaczego na rok? A to dlatego, że jesienią chcę przeprowadzić ten post po raz drugi i uznałam, że tak będzie dla mnie wygodniej. Zakładałam też i chyba słusznie, że mogę mieć kilka nieudanych podejść do postu, więc dałam sobie możliwość bezstresowego ponawiania prób. Ostatecznie post rozpoczęłam 1 stycznia. Przygotowałam buraczki na zakwas i ugotowałam bulion warzywny zgodnie z przepisem z aplikacji. Zrobiłam listę zakupów i uzupełniłam braki w moich zapasach.
Post zaplanowałam na 6 tygodni. Składał się z 3 części, po 2 tygodnie każda. Etap 1 to przygotowanie do postu. Etap 2 to post, a etap 3 to wychodzenie z postu. Zdecydowałam się na wersję postu klasycznego oraz dietę wegetariańską z pominięciem mleka i produktów mlecznych, które zastąpiłam mlekiem roślinnym, jogurtem roślinnym oraz tofu.
W czasie tych 6 tygodni wysłuchałam wykładów, które znalazłam w aplikacji, a które pomogły mi zrozumieć, co działo się z moim ciałem w czasie tych 42 dni postu. Celem przeprowadzenia przeze mnie tego postu było oczyszczenie ciała z toksyn i zrzucenie kilku kilogramów. Liczyłam również na to, że post pomoże mi w walce z insulinoopornością.
Przygotowanie do postu
Zgodnie z zaleceniami aplikacji dokonałam pomiarów ciała, czyli wagi i obwodów – pasa, bioder i uda oraz ustaliłam ilość zalecanej do wypicia dziennej normy wody. W moim przypadku było to 1700 ml.
W pierwszym tygodniu musiałam zmienić ustawienia diety dwa razy, a to dlatego, że porcje, które przewidywał schemat posiłków były dla mnie zbyt duże. Po prostu nie byłam w stanie tyle zjeść naraz.
Po pierwszych trzech dniach moja ciekawość była tak ogromna, że nie wytrzymałam i się zważyłam. Ku mojemu zaskoczeniu ubyło mnie 1,9 kg. To dało mi sporą dawkę motywacji na dalsze dni.
W czasie etapu pierwszego, czyli przygotowania do postu miałam duże problemy ze zorganizowaniem sobie czasu na przygotowywanie posiłków. Chciałam być w tym bardzo skrupulatna, ponieważ liczyłam na duże efekty w postaci spadku masy ciała. Każdy element posiłku był przeze mnie dokładnie ważony i przygotowywany zgodnie z instrukcją z aplikacji. Po kilku dniach odkryłam, że kilka potraw bardzo mi smakuje i chętnie do nich powrócę po zakończeniu postu. Polubił je również mój mąż, więc na pewno zagoszczą one na stałe na naszym stole.
W czasie pierwszego etapu natrafiłam na kilka trudności. Jedną był problem z trawieniem, który wynikał z mojego wcześniejszego sposobu odżywiania, w którym najpierw piłam soki i koktajle warzywno-owocowe, a potem dopiero posiłki gotowane. Z tego powodu, po konsultacji z dietetykiem opiekującym się klientami aplikacji, zmieniłam kolejność posiłków proponowanych przez aplikację.
Drugim problemem, który pojawił się, i to dwa razy, był ból w okolicy woreczka żółciowego. Ból był silny i obawiałam się, że będę zmuszona zrezygnować z postu. Na szczęście ból ustąpił.
Post klasyczny
W trzecim tygodniu rozpoczęłam post klasyczny. Byłam bardzo ciekawa, jak zareaguje moje ciało. O dziwo nie byłam głodna. Niestety miałam ciągle wzdęty brzuch. Cebula i czosnek w dużych dawkach w potrawach była dla mojego układu trawiennego zbyt ciężka. Ogólnie rzecz biorąc tak duża ilość surowych sałatek była dla mojego żołądka trudna do strawienia. Mimo to nadal trwałam, licząc na to, że dam radę i osiągnę cel, kończąc post w zaplanowanym czasie.
Po 3 tygodniach ubyło mi 4,5 kg wagi, 3 cm w obwodzie bioder, 6 cm w obwodzie pasa. Wymiar ud nie zmienił się niestety ani o centymetr.
W połowie postu zauważyłam, że puchnie mi twarz w okolicach oczu. Był to sygnał, że coś nie jest w porządku z nerkami. Pomyślałam, że może za mało piję wody i skoncentrowałam uwagę na wypijaniu wyznaczonego dla mnie limitu. Pomimo że wypijałam już zalecaną ilość wody, obrzęk twarzy nie ustąpił do końca postu. Zrobiłam więc test na filtrację nerek. W tym celu zebrałam mocz z nocy zaraz po przebudzeniu i odstawiłam do lodówki na 12 godzin. Potem sprawdziłam, czy na dnie słoiczka zebrał się osad. Niestety osadu nie było, co oznacza, że moje nerki nie filtrują. Na najbliższą przyszłość mam więc zadanie odblokować nerki.
Kiedy pisałam ten tekst, zastanawiałam się, co blokuje przed otwarciem się moje nerki, a co blokuje mój umysł. Ciągle boję się odrzucenia i krytyki. Być może to jest powodem wszystkiego. Chciałabym, mówić otwarcie co myślę i nie zastanawiać się, czy to się spodoba, czy nie, bo jakie to ma znaczenie? Przecież zawsze będą ludzie, którym nasze słowa i poglądy nie przypadną do gustu. Tylko od nas zależy, czy ich krytyce nadamy jakieś znaczenie, czy puścimy ich słowa mimo uszu. Tylko wiedzieć to jedno, a wprowadzić w życie to drugie.
Po 4 tygodniach od rozpoczęcia postu zrobiłam kolejne pomiary. Ubyło 0,7 kg masy ciała, co w sumie daje 5,4 kg od początku postu. Jeśli chodzi o obwody, to uda nadal pozostają bez zmian. Obwód pasa zmniejszył się o 2 cm, a obwód bioder o 1 cm.
Wychodzenie z postu
Po pięciu tygodniach postu czułam się bardzo dobrze fizycznie i psychicznie. Widziałam pozytywne efekty moich wysiłków. Z pomiarów wynika, że waga spadła o kolejny 1 kg. W sumie to już 6.4 kg. Myślę, że to super wynik uboczny oczyszczania organizmu przy pomocy postu dr Dąbrowskiej. Jeśli chodzi o wymiary, to tym razem w pasie ubyło 3 cm, a w biodrach nic. Za to uda zeszczuplały o 2 cm. Z reguły czułam się świetnie, ale w ciągu ostatni dwóch nocy nie mogłam zasnąć. Być może nie miało to związku z postem, a ze zmianą pogody, gdyż nadciągnęły huraganowe wiatry.
Szczerze to byłam zadowolona, że już wychodziłam z postu. Jedzenie było bardziej urozmaicone niż tylko same warzywa. Miałam już ochotę na jajko czy kasze lub kromeczkę chleba. Byłam bardzo ciekawa każdej nowej potrawy, która pojawiała się dla mnie w aplikacji. Kilka ulubionych pozostało ze mną na stałe.
Zakończenie postu
Po zakończeniu 6-ściotygodniowego postu według dr Dąbrowskiej zrobiłam ocenę pomiarów ostatecznych. Wynikało z nich, że waga spadła o 7,5 kg. Uważam, że to bardzo dobry wynik. Pomiary wyglądały następująco: biodra – 7 cm, talia – 6 cm, udo – 2 cm. Ogółem w obwodach ubyło mi 15 cm. Pozytywnie mnie to zaskoczyło. Obejrzałam moje uda. Niestety nie wyglądały dobrze. Pełno na nich było cellulitu, i to rozlanego w wielkie place. Przyznam, że miałam nadzieję, że ta przypadłość nieco mi zejdzie. Widocznie jedno podejście do postu to za mało. Zrobię więc kolejny post za jakiś czas.
Przyznam, że liczyłam, iż post dr Dąbrowskiej pomoże mi wejść na drogę zmian, ponieważ od dłuższego czasu borykam się z problemem nadwagi i insulinooporności. Próbowałam już różnych diet i na razie żadna nie dała zadowalających rezultatów. Byłam już kiedyś w bardzo dobrej kondycji, będąc na diecie warzywno-owocowej, ale gdy zaczęłam regularnie pic soki owocowe, moja insulinooporność wystrzeliła w górę z jeszcze większą siłą. Zaczęłam przybierać na wadze i uwidoczniła się szczególnie otyłość brzuszna.
Utrzymanie wagi
Postanowiłam pobyć na aplikacji dłużej i ściśle trzymać się podanego jadłospisu. Nadal skrupulatnie ważyłam każdy składnik. Było to jednak bardzo uciążliwe na dłuższą metę. I choć bardzo lubiłam wiele z potraw to jednak ogrom czasu, który musiałam przeznaczać na przygotowanie jedzenia, coraz bardziej budził mój wewnętrzny sprzeciw. Żyłam tylko postem, a to nie mogło trwać wiecznie.
Po kolejnych 2 tygodniach od zakończenia postu zauważyłam, że mój organizm ma dość owsianek, kaszy jaglanej czy makaronów. Wieczorami dopadał mnie wilczy apetyt na coś słodkiego. Przeglądałam szafki kuchenne i lodówkę w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. W ostateczności zalewałam zachciankę, pijąc wodę. To jednak nie skutkowało na dłużej. Po 2 miesiącach od zakończenia postu insulinooporność wygrała i wpadłam w ciąg jedzenia batoników. Z przerażeniem patrzyłam, jak kilogramy idą w górę.
Miałam w planach powrócić do postu po dwóch miesiącach. Niestety nie byłam w stanie zmusić się do tego. Stwierdziłam, że oczyszczanie organizmu, gdy nie ma się na to wewnętrznej zgody, jest wbrew ciału i umysłowi i odpuściłam.
Moje ulubione dania z postu dr Dąbrowskiej
To był mój pierwszy post dr Dąbrowskiej i mam nadzieję, że nie ostatni. Był bardzo intensywnym przeżyciem fizycznym, psychicznym i kulinarnym. Wiele potraw okazało się strzałem w dziesiątkę.












Polecam również:

Naucz się pić wodę – jest źródłem życia.
W ostatnich dniach żar leje się z nieba, a co za tym idzie, zwiększa się zapotrzebowanie organizmu na wodę. Czy pamiętasz o piciu wody? Czy może pijesz tylko wtedy, gdy poczujesz pragnienie? Czy wiesz, że uczucie pragnienia to sygnał, że poziom nawodnienia jest już bardzo niski? A jeśli już coś pijesz, to co to jest? Czy może jest to kawa, herbata, kolorowe gazowane napoje czy może czysta woda lub świeżo wyciskane soki warzywne, owocowe a może zioła? Po co sięgasz najczęściej?